Z głową w chmurach
Lecąc samolotem, nabrała nieprzepartej ochoty pisania. Przez kilka dni buzowały w niej emocje, które pragnęła przelać na kartkę. W zasadzie nic się nie stało, ale jej myśli jak zwykle powędrowały za daleko. Wiele spraw przemknęło przez jej głowę, wiele kroków, rozwiązań. Zapętlała się w swoich marzeniach, łącząc z nimi wszystkie skrywane lęki. I to właśnie dlatego pojawiły się te wątpliwości. Wyjrzała przez malutkie okienko, za którym zobaczyła to, co miała nadzieję widzieć. Białe obłoki. Wyglądały jak najmiększa piana, której nie omieszkasz się nie dotknąć. To było jedyne, co lubiła podczas lotu. Ten wyjątkowy widok za oknem. Wyjątkowy, bo przecież nie zawsze się pojawiał. Bywało niebo bezchmurne, przez które przebijała ta sama, zwykła ziemia, którą widzi na co dzień, która już dawno ją zmęczyła. Odległość niczego nie zmienia. Z lotu ptaka miasta wyglądały przecież tak samo zwyczajnie, jak zwykle. Inaczej natomiast było z pienistymi chmurami, krainą bieli. Wtedy mogła poczuć coś...